EPILOG , NIELEDWIE .
w całym życiu swoim
powie ktoś słowa pospolicie zbyteczne
nie wiedziałem co dosyć ważne a co
arcyistotne
co magmą nieledwie
rzetelnie napliewat' na nią inaczej
nie można
byłem sobie i jestem sobie
zabrnąłem utknąłem zezna
w obietnicy spowiedzi
w sprawach trzeciorzędnych
ze wskazaniem
na gorycz banału
jątrzącą
aż czas z nienacka
się spełnił
i morze nasze mgliste spytało
o jakość pogrzebu moich miałkich
prochów
podchodząc pod sam próg
domostwa wciąż mi znanego
przecież skądinąd
nierozpoznanego zupełnie
dla niego
witaj ta falo
choć nie da się z ciebie wytopić
słonecznych już obeschłych łez
zatem
zabierz je ode mnie po cóż
łkać
czas powrotów do źródeł to przecież
żadna tragedia
bo nawet koniec końców w epilogu
może zabrzmieć ironiczne jak pogłos
fiat lux
PRZYJACIEL
Mój przyjaciel
mój przyjaciel serdeczny którego tutaj poznałem
( chwała tobie medium* )
cierpi
umiera
choruje bez zdania racji ponad potrzebę
na wieloobjawową niechęć do życia
nadprzeciętną niemoc czynienia dobra sobie
przy okazji innym
Ma wewnątrz mocny zasób pustki wiejącej z każdego kąta
od każdego okna
do drzwi w które bez potrzeby nie pukać
bo nikt nie potrafi sytuacji okiełznać
gdy trzeba pomocy natychmiast na dosłownie już
Tam jest blok bez windy blisko grzybowskiego placu
w miejscu dokreślonym natężeniem koszmarów
gdzie przeszłość napotyka
indywidualną jutrznię
a ona jest równaniem z dwiema niewiadomymi
najmniej
Hipochondria schiza może
kompleks źle skrywanej wyższości
dola sieroca
niedola cierpiącego talentu który nie zgasł mimo zapowiedzi
majaki na jawie
oto co z grubsza dolega przyjacielowi
o czym wiem po objawach eksponowanych żałością
płaczem jego
za historią
za przeszłością
za niedocenieniem
Już prawie odciął się od towarzyszy klawiatury
pióra którzy mu
rzetelnie współczują
tak
przecież jest jeszcze empatia w człowieku ale
nie poradzisz gdy pomoc
wciąż rozmija się z celem
Pozdrawiam serdecznie twoją autoironię
wszak wiem że poszła się walić
na wichrowe wzgórza Warszawy skąd
bezpieczne można rozsądzać jazgot i brzęk
w kotlinkach czyjejś zbiorowej amnezji
nowotworu pamięci
Nie
nie wróci a szkoda to wielka dla zmysłów
twoich ( w domyśle ) alter ego
Człek na widelcu a przecież
w końcu napiszą nekrolog
po którym nie pozbierasz dla sensownej idei
słów wyrażających coś więcej niż
skowyczący żal
* medium elektroniczne
________________________________________________________________________
Spokojnie , to TYLKO zakończenie mojego czwartego tomiku , co wzejdzie na rynek
w przełomie pierwszego / drugiego kwartału 2017 roku.
A.K.
Komentarze