My, w polskim kraju, szanowny panie Lechu, nigdy nie zrobimy sobie drugiej Japonii. Pan już do tej myśli przywykł, a ja panu powiem , dlaczego. Gdy na Nippon zrzucono wpierw jedną, potem drugą atomówkę i ich japoński świat jął walić się w cholerę i gruzy, gabinet wojenny cesarza gotów był wyprowadzić na plaże kraju 30 milionów ludzi , zbrojnych tylko w zaostrzone, bambusowe piki. Kiedy, wobec oporu imperatora, plan okazał się bezwatrościowy, niektórzy z prominentnych ludzi tego kraju , strzelało sobie w łeb, ponieważ Japonia nigdy , przed nikim , nie kapitulowała. Oni tego nie znali, nie potrafili sobie nawet wyobrazić. Jednak byli to, jakkolwiek nie spojrzeć, zbrodniarze wojenni, jednak ludzie honoru. Niektórzy umieli , w całkowitym odosobnieniu , jak wiceminister wojny, popełnić seppuku , bo u jego boku, nie było nikogo , kto by we właściwej chwili, pomógł mu zejść, szybkim jak nieuchronna śmierć, cięciem miecza. Więc umierali w samotności, patrząc na wypływające z nich flaki. Wiele lat póżniej wybitny pisarz japoński, uczynił ten gest niemal publicznie, chcąc przywrócić cześć tronowi, symbolizującemu majestat Nipponu. To była ich GLORIA VICTIS.
A u nas, czcigodny panie Lechu, zarząd partii, której pan jest podporą i buzią, FILARKIEM I AUTORYTETEM , spotkał się w tygodniu i po burzliwej dyskusji wobec ujawnienia praktyk, odbierających ludziom wszelki honor i klasę, oświadczył-był narodowi : - NIC SIĘ NIE STAŁO, POLACY, NIC SIĘ NIE STAŁO. - Tako każe Donald Franciszek ?
Ot, zwyczajny wypadek przy pracy, a praca, jak wszyscy qrva wiedzą, uszlachetnia. Dodaje wartości liczącym, którzy nie liczą się z nikim, niczym , z honorem w szczególności. To nie jest prawda ,że władza deprawuje, to ludzie nikczemnych , duchowych gabarytów, deprawują władzę.
Naiwni ci, którzy sądzą, że oto obóz zarządzający krajem i ludem , obali się sam. Do tego potrzeba utraty sejmowej większości : odejścia tych nielicznych, dla których godność własna coś jeszcze znaczy. Czy duch takiego myślenia wnet pojawi się i zaskutkuje ? Śmiem wątpić. My nie Madziarzy, my na ulice nie wyjdziem kiedy trzeba dziadostwo pogonić skutecznie. Będziem siedzieć przy telewizorach i złorzeczyć ; koniec końców jest gorzała w sklepach, są sklepy na wyciągnięcie portfela, autobusy zajeżdżają na przystanek, a w kranach woda letnia.
Dobry Panie w Niebiesiach ! TY daj Tybetowi wolność i swobodę, jeśli chwilowo nie możesz wyzwolić Polaków z bylejakości oraz inercji, amen.