Trudno, rypnijmy to po oczach : zamknięcie Polski będzie aktem zbawiennym, słusznym i na temat, ponieważ tak dłużej żyć się tutaj nie da. Na pewno nie w układzie, w którym Święte Krowy decydują o tym, jak mają żyć Krowy Dojne. Zamknijmy więc na spusty cztery, klucze wrzucając do Gopła.
Poczym podejmijmy koszmarny trud - da capo, bo przecież bez Polski żyć się nie da. I nie mają tu nic do rzeczy, bajania dyżurnych ekonomistów, jakoby drgnęło. Coś. Drgnięcie cosia przypomina mi opowieść z dawnych lat, której bohaterką była b. wiekowa babina, w stanie terminalnym. Otoż ta osoba, na moment poczuwszy się znacznie lepiej, huknęła sobie bąka znakomitej smrodliwości i donośności. I radośnie zaraz westchnęła : - KTOŚ PIERDZĄCY TAK ZDROWO JAK JA, NA TAMTEN ŚWIAT SIĘ NIE WYBIERA ! - Poczym szalenie z siebie kontenta, ducha zaraz oddała Opatrzności.
Zatem z zamknięciem Polski powinno być , jak z updającą firmą - jeżeli zwalniają, to na bank przyjmować po czasie będą.
Chcąc na powrót odemknąć Polskę, trza będzie zignorować Grubą Krechę, chociaż do tej pory spasła się koszmarnie. Jakże bowiem osądzać dziś ludzi honoru, wszystkich bez wyjątku, cierpiących na zaawansowanego Altzheimera ? Toż oni dziś nawet nie kumają, za co im płaci się fajne emerytury. Czas im się zatrzymał i ani drgnie. Nie pamiętają o wizytach u doktora, o bywaniu w sądach , o własnych "zasługach". Zamykając te osoby w kozie, nawet symbolicznie, narazimy nasz nikczemny budżet na dodatkowe koszta : trzeba będzie zaabonować do pierdla kanały HANA BARBERA lub DISNEYLAND.
Najlepiej przeto, tak przy okazji zamykania, zamknąć też sądy - niektóre wprost do kryminału. Od czegoś pora zacząć, a ? Nim nastąpi coś, co właśnie dotyka Sąd Rejonowy w pięknym mieście Sz. na Pomorzu Środkowym. Tam, gdy wzięto się niedawno do rozbudowy budynku, grunt się rozstąpił i pojawiło prawdziwe bajoro. Powiem to wprost : coś wybiło i cuchnie.
Rekapitulując : zamknijmy to wszystko, aby odtworzyć bez tego wszystkiego , by nawet taki Waldemar Łysiak nie łaził po ludziach i nie opowiadał anegdoty brzmiącej :
" KONIEC ŚWIATA przyjechał do Polski, rozejrzał w lewo, w prawo, wreszcie mówi : ja już tu k..wa chyba byłem. "