Autor zdjęcia - W. Kadmonowa
Autor zdjęcia - W. Kadmonowa
adam kadmon adam kadmon
324
BLOG

Witryna Poetów nr.35 / ULICKI ostatnią Jesienią Poetów.

adam kadmon adam kadmon Kultura Obserwuj notkę 6

 

Wprawdzie od nagłej śmierci mojego męża minęło już kilka tygodni, jednak nadal nie mogę się z nią pogodzić i myślę, że to tylko jego kolejna, tym razem dłuższa, wyprawa do Warszawy. Oczywiście wiem, że to naiwne tłumaczenie, ale trochę pomaga w utrzymaniu mocno zachwianej równowagi psychicznej… Ucieszyłam się także, kiedy zaproponowano mi wybranie kilku wierszy Ryszarda do Witryny Poetów, bo jest to dla mnie możliwość pokazania, że poprzez swoją twórczość nadal jest z nami.

Wybrałam utwory z tomików „I ciągle jeszcze idę” (2005) oraz „Anielenie płci” (2011) wydanych przez Wydawnictwo Adam Marszałek. Nie jestem krytykiem literackim i nie będę się zajmowała analizą przedstawionych wierszy. Przy doborze utworów kierowałam się słowami ze znanej pieśni męża:Pozwól mi, Panie, zostać sobą, żebym nie musiał kogoś grać…

Myślę, że zarówno list do zmęczonej ojczyzny, „O zmarłych należy mówić tylko dobrze”, „To nie jest sprawa metrykalna” jak i inne wiersze potwierdzają, że pozostawał w nich sobą – człowiekiem o lewicowych poglądach, który prosi Boga, żeby „miał go na oku”, bo wtedy bywa zdolny, mądry i dobry. Człowiekiem z bagażem doświadczeń, który doskonale wie, że śmierć jest nieunikniona, „umrzeć nie będzie trudno” i w związku z tym – przekazuje nam kilka rad i wskazówek. Część z nich – niby prostych, ale przecież bardzo istotnych – zawarł w „Liście do wnuczki”.

Nie daj sobie wmówić, że zabierasz się za dzieło,

które cię przerasta

i nie zrażaj się pierwszą nieudaną próbą –napisał między innymi.

I jeszcze:

Nie trać wiary, że dojdziesz do celu –

uparci napisali historię.

 

Maria Ulicka

 

______________________________________________________________

 

 

           Ryszard  Ulicki

 

                 DO

 

                                                                                       

Przepraszam, że piszę do Ciebie teraz,

Kiedy jesteś taka zajęta i taka zmęczona

Tym wszystkim, co się dzieje.

Wiem, że nie masz ani chwili dla siebie,

Ale teraz, kiedy masz nową rodzinę,

Przydałby się jakiś drobny lifting,

Fryzjer, kosmetyczka, solarium…

Przecież to żaden luksus!

Nie mówię już o tym, żebyś poszła kupić sobie

Strojniejszą suknię,

Albo jakiś drobiazg u jubilera.

Piszę, bo chcę zdążyć

I powiedzieć w jesieni życia,

To, co zawsze Ci chciałem powiedzieć,

Co czasem mówiłem,

Ale za cicho, albo do siebie samego…

Chcę, żebyś wiedziała, że zawsze Cię kochałem

I będę kochał do końca życia,

Nie bacząc na to, co o mnie myślisz

I jak mnie potraktujesz.

Przepraszam, że Ci zająłem chwilę bezcennego czasu,

Zwłaszcza, że nie jestem jedynym,

Który zawraca Ci głowę.

Bądź zdrowa!

Niech Ci się wiedzie jak najlepiej!

 

Ryszard

 

                                      PS. Jest mi wszystko jedno,

                                  czy jesteś Pierwsza, Druga, Trzecia czy Czwarta!

                                                                     Dla mnie jesteś Jedyna!

 

 

                                                                             

           Ryszard Ulicki

 

 

Spasiony kocur rewolucji

 

Śpi zwinięty w kłębek

Więc myszy harcują

I ćwiczą globalizm

Moi byli towarzysze

Wczorajsi wielbiciele Che

Chowają głowy

W czerwony beret prywatności

Sączą Jasia Wędrowniczka

Po którym śnią

Swoje niebotyczne zarobki

Ich żony spacyfikowały

Młodzieńczy bunt piersi

Jarzmem wytwornych staników

I z tego powodu najpewniej

Coraz rzadziej

Goszczą na twarzach

Uśmiech Giocondy

Ich nagość ciągle jeszcze ponętna

Mimo pierwszej a nawet drugiej ciąży

Przegrywa ze zmęczeniem

Byłych wojowników

O godność ludu

Którym poświęciły

Swoje najlepsze lata

I setki bezsennych nocy

Któregoś dnia

Zdradzą ich

Ale tylko po to

By nic nie zmienić

Latem wszyscy wyjadą na Mazury

Albo do Chorwacji

I zaśpiewają przy ognisku

Bój to był nasz ostatni

Potem zapłacze wódka

W każdym z innego powodu

 

 

                                                          Z tomiku „I ciągle jeszcze idę”

 

 

 

         Ryszard Ulicki

 

 

 

                Zawsze idź prostą drogą

                  List do wnuczki

 

 

Zawsze idź prostą drogą.

Wystarczy, że życie jest skrótem,

po którym idziemy ku większej całości.

Nie trać wiary, że dojdziesz do celu –

uparci napisali historię.

Bądź sprawiedliwa i wierna sobie.

Być może życie kilka razy mile cię zaskoczy.

Gdy biją Żydów - bądź Żydówką!

Gdy Cyganów – Cyganką!

Bądź drzewem, gdy łamią drzewa.

Bądź śpiewem, gdy zakazują wolnym śpiewać.

Naucz się wielu rzeczy, a jednej najlepiej.

Miej azyl w samej sobie i nigdy nikogo tam nie wpuść.

Nie musisz mówić wszystkim, że kochasz.

On będzie wiedział.

Nie staraj się umrzeć ze szczególnie ważnego powodu.

Jest tylko jeden i on się objawia bez naszej woli.

Nie bój się późnej dojrzałości

i całe życie szukaj skarbu.

Niewykluczone, że znajdziesz.

Podnoś z ziemi drobne pieniądze i chuchaj na nie trzy razy.

Niewiele ci od tego przybędzie, ale i nie ubędzie.

Liczy się każdy grosz.

O tym, że jesteś szczęśliwa mów tylko tym,

którym należy o tym powiedzieć.

Nie przeraź się, gdy spadną liście z drzewa przyjaźni.

Najważniejsze jest samo drzewo.

Pamiętaj, że w małych rzeczach bywa ukryta wielkość.

Trzeba się tylko pochylić i wytężyć wzrok..

Musisz koniecznie mieć powiększające szkło,

Ale nie wszystko przez nie oglądaj.

 

 

Są kształty i miary, których nie da się zmienić.

Jeżeli możesz - pomóż słabemu.

Jeżeli nie możesz – nie obiecuj.

Nie daj sobie wmówić, że zabierasz się za dzieło,

które cię przerasta i nie zrażaj się pierwszą nieudaną próbą.

Bądź człowiekiem.

Nie pytaj nikogo, co to znaczy.

Każdy ci odpowie inaczej.

Po prostu – bądź człowiekiem.

 

 

Z tomiku „I ciągle jeszcze idę”

 

 

 

 

        Ryszard Ulicki

 

 

 

To nie jest sprawa metrykalna.

 

To przede wszystkim

Wypadający z ręki przedmiot,

Zapomniany adres i przepis na proszkowe ciasto.

Ginący klucz od mieszkania,

Pomylenie dat, nazwisk i ulic.

To luka w wyuczonym na pamięć wierszu,

Uparte powtarzanie muzycznego motywu,

Nagłe odkrycie dawno zgubionych przedmiotów,

Zapisków i drobnych kwot na „czarną godzinę”.

To mimowolne rozlewanie, rozsypywanie, rozrzucanie…

Nieposłuszeństwo szklanek, sztućców

I małpia złośliwość większości martwych przedmiotów

Mylenie miar i dystansów.

To zaskoczona uprzejmość wobec

Coraz bardziej obcych znajomych.

Wiedza, co znaczy „mieć w uszach szum…strumieni śpiew…”

Coraz większa niemoc wobec Pinów, Vatów, Citów, Nipów.

Lęk przed zgubieniem odcinka emerytury,

Ostatniego dowodu tożsamości

I prawa do zgonu na koszt ZUS-u.

A więc starość to nie jest sprawa metrykalna!

Nie! Nie!

Jeszcze nie jest tak źle!

 

 

Z tomiku „I ciągle jeszcze idę”

 

 

 

 

               Ryszard Ulicki

 

 

O tak, słyszałem o Tobie

 

 

i wiem, że jesteś.

Wielu Cię znało osobiście,

ale to było bardzo dawno temu.

Nie wiem nawet, czy mogę powiedzieć,

że znam Cię z widzenia.

Płócienny całun

to jeszcze nie fotografia.

Nie ma w nim malarskiego natchnienia

gorliwych egzegetów Twojej ikonografii.

W tę pieczęć z potu, krwi, męki,

Bólu i cierpienia

nie wszyscy chcą uwierzyć.

Nie mogę więc powiedzieć,

że Cię kiedykolwiek widziałem.

Wiele razy jednak czułem Twój dotyk.

Ślad Twojej dłoni noszę na czole.

Byłeś świadkiem

wszystkich moich klęsk i zwycięstw.

Podnosiłeś mnie z ziemi,

kiedy upadałem,

pocieszałeś w rozpaczy,

przydawałeś mi skrzydeł,

gdy strącony spadałem

z wysoka.

Bywałem dobry i mądry,

a nawet utalentowany,

kiedy kierowałeś na mnie spojrzenie.

Wiele razy umykałem Twojej uwadze

i wtedy bywało na odwrót.

Błagam Cię – miej mnie na oku.

 

 

 

Z tomiku „I ciągle jeszcze idę”

 

 

 

 Newtonie wszechczasu i wszechrzeczy !

 

 

Jestem jabłkiem na Twoim drzewie

i wiem, że padnę ofiarą prawa ciążenia.

Znane są wprawdzie przypadki

jego nieskuteczności, ale dotyczą mumii owoców,

które przetrwały wichry jesieni

i zamróz zimowej bielizny.

Wszystko niezmiennie się kręci

wokół jabłka i jabłoni.

Biblijny sad rośnie,

a my jesteśmy owocami na jego konarach.

Od tysięcy lat ogród obrasta metaforami

natchnionych poetów

walczących z egzegetami

o wyłączność opisu.

Nie trzeba być ekspertem od prawa autorskiego,

by wiedzieć,

że copy right masz tylko Ty...

Newtonie wszechczasu i wszechrzeczy !

 

 

 

         Ryszard Ulicki

 

 

Umrzeć nie będzie trudno – zwłaszcza ciału.

Następuje zużycie materiału.

Najpierw zmęczenie – coraz częstsze.

Kto zginał drut ten wie, że prawo Hucka jest nieubłagalne.

Z duszą może być gorzej, bo zawsze z nią kłopot.

Ta gniotsa nie łamiotsa.

Niby jest, a nie widać.

A więc umrzeć nie będzie trudno.

Skoro już tylu zrobiło i zrobi to przede mną.

Myślę o tym zwłaszcza na pogrzebach,

Których teraz coraz więcej,

Najczęściej w paskudną pogodę,

Z coraz mniejszym udziałem znajomych.

Jako niepoprawny egoista,

Zawsze modlę się za siebie,

Kiedy dobry przewodnik

Namawia do wylosowania z konduktu

Tego, który pierwszy wyzionie duszę.

Nie ukrywam, że znam makabryczne przypadki

Maltretowania duszy przeterminowanej.

Naćpana morfiną i tramalem,

W tlenowym amoku,

Raz wchodzi w dłonie i rwie pościel,

A raz do gardła i charcze słowa obrażające powagę sytuacji.

Nie potrafię się temu dziwić.

Toż to transcendentna esencja nieprzewidywalności.

Istota „być albo nie być”…

Do tego stopnia, że potrafi zawalić

Najlepiej przygotowany seans spirytystyczny,

A czasem zamieni się w aurę nad głową,

Jasną i piękną jak aureola świętego.

Najważniejsze, by nie czepiać się siatki

Pod plastikowym materacem,

Nie warczeć na bezradne pielęgniarki

I nie wpatrywać się w oczy pobożnego kapelana,

Bo jest w nich obraz setek widzianych śmierci,

Który w tej godzinie ostatniej nie jest żadnym pocieszeniem

Ani cieniem nadziei.

Jest mi przykro, że codziennie giną tysiące ludzie,

Którzy nie zdążą pomyśleć,

Czy umrzeć jest trudno,

O oczach kapelana,

A zwłaszcza o szpitalnym łóżku…

Arce nadziei.

 

Z tomiku „Anielenie płci”

 

 

 

              Ryszard Ulicki

 

 

 

O zmarłych należy mówić tylko dobrze,

Ale nie mogę przemilczeć,

Że moi bliscy już nieobecni

Pozostawili mi paskudny spadek

W postaci tysięcy najbardziej fantastycznych hipotez,

Niedopowiedzianych sugestii,

Przemilczanych faktów,

Niesprawdzalnych proroctw

I zwykłych zagadek,

Których rozwiązania mieli w małym paluszku.

Czuję się w obowiązku

Wielu z nich powiadomić,

Że sklepy z wódką są czynne całą dobę,

A większość melin nie zdzierżyła w konkurencji

Z wolnym rynkiem.

Oczywiście, nie wszystko jest tak,

Jak miało być, ale tylko dlatego,

Że, na swoje szczęście, pewien generał

Nie przyjechał na białym koniu,

Gdyż dziś zostałby zlustrowany

Za swój stosunek do powstania,

Którego beznadziejność jest perłą w koronie

Naszych heroicznych zrywów.

Nie przychodzi mi łatwo potwierdzić,

Że nie wybuchła III wojna światowa,

Której oczekiwała tak bardzo

Między innymi ciotka Joanna,

Zalecająca całej rodzinie suszenie chleba

Na wszelki wypadek i gromadzenie walizek

Do wywiezienia dóbr poniemieckich

Z prasłowiańskich ziem odzyskanych

Na ponownie odzyskane równie słowiańskie kresy.

Moich nauczycieli z niewielką dla nich przyjemnością

Informuję, że nie skończyłem w więzieniu,

Podobnie jak kilkunastu przerośniętych kolegów

Z mojej matury.

Jednemu z radzieckich dyplomatów,

Z którym piłem wódkę pod suszone ryby

Śpieszę oświadczyć: nie spełniło się

Miłe wtedy dla mojego ucha jego proroctwo,

Z którego wynikało, że za naszego życia nie dojdzie

Do zjednoczenia Niemiec.

Tobie, mój ojcze – niepoprawny marzycielu

Donoszę, że nadal nie rozwiązano problemu perpetuum mobile

Oraz tajemniczej kwadratury koła,

A także – nie wynaleziono panaceum będącego wyciągiem z rośliny,

Której nazwy nigdy nie dosłyszałem,

Gdyż mamrotałeś ją w przejściu między jawą a snem.

Kilku kobietom, które mi wróżyły, że bez nich zginę

Wyznaję, że wprawdzie czasem błądzę,

Ale czerpię z tych omyłek potwierdzenie swojego człowieczeństwa,

Gdyż, jak twierdzą mędrcy, błądzić jest rzeczą ludzką.

Panu Sienkiewiczowi melduję ochoczo,

Że nadal żyją w wielu sercach jego krzepiące ideały przedmurza,

Chociaż jedziemy na ruskiej ropie,

Sicz widać za wschodnią granicą

I gotowiśmy nieść za nią misyjny kaganek.

Geopolityka, panie Henryku, geopolityką,

A prawda i sprawiedliwość

Musi być po naszej stronie i nadal jest.

Jak zajdzie potrzeba, to się wysadzimy!

Takiemu Bismarckowi, dajmy na to, walę prosto w oczy,

Że polonizujemy Europę, a nawet wiarę jej przywracamy

Na obszarze krajów protestancko-luterańskich.

Nocnym gawędziarzom z przykrością komunikuję,

Że diabli raczej wezmą ich projekty w związku z globalnym ociepleniem,

Zaskakującymi zjawiskami demograficznymi

I niespotykanymi w przeszłości przemieszczeniami ras, narodów

I, co najgorsze, pewnych idei.

Na koniec – moją kuzynkę, która bała się jeździć pospiesznym pociągiem

Zawiadamiam, że obecnie pociągi,

Jeżdżą zdecydowanie szybciej niż kiedykolwiek.

Aż strach powiedzieć, z jaką szybkością.

Na pocieszenie dodam, że nie u nas.

U nas – po staremu.

Na pewnych odcinkach – nawet dużo wolniej,

Bo nareszcie mamy wolność,

A ludziom wolnym nigdzie się nie śpieszy.

No i jeszcze z ostatniej chwili…

Generał Sikorski nie został otruty!

 

 

Z tomiku „Anielenie płci”

 

 

 

 

            Ryszard Ulicki

 

 

 

Zostaną po nas listy niewysłane,

Długi wdzięczności niespłacone,

Historie niedopowiedziane,

Wielkie marzenia niespełnione.

Szuflady pełne okruszynek

Kosmosu, którym było życie.

Te, które bez nas nic nie znaczą,

Choć nam służyły znakomicie.

Magiczna łuska w portmonetce,

Wciąż ważny bilet tramwajowy,

(Mieliśmy jechać aż do pętli,

A dalej pieszo, bo tak zdrowo).

Grosik na szczęście – już nie nasze,

Dokument z minionego wieku,

A w nim dwie daty, stary adres…

Czyli ćwierć prawdy o człowieku.

Zostanie to, co zdatne jeszcze,

A co zbyteczne, samo sczeźnie.

Sporo się tego uzbierało

I tego po nas nikt nie weźmie.

Nikt bez nas tego nie rozczyta,

Sami mieliśmy z tym kłopoty,

Pamięci brakło coraz bardziej

I prawdę mówiąc – też ochoty.

Zostaną te skarbczyki liche,

Guma do żucia pod stolikiem.

(Nie bardzo piękna to pamiątka,

Bo przegrywało się z nawykiem).

Pewnie coś o nas ktoś spamięta,

Lecz zblednie to jak druk w gazecie…

Jeszcze potrwamy w incydentach

Lub trochę dłużej w Internecie.

Drzewko, któremu żyć daliśmy,

Sadząc je w sadzie koło domu

Pierwej urośnie – potem uschnie,

Niż słowo o nas powie komu.

Więc na nas samych też się zemści

Odwieczna zgoda na zmarnienie,

Która od życia wyżej stawia,

Grobowce po nas i kamienie.

 

Z tomiku „Anielenie płci”

 

 

 

 

           Ryszard Ulicki

 

 

Poeta powinien wiedzieć kiedy umrzeć

 

 

ci którzy czuli bluesa

umierali młodo i od razy rosły ich notowania

biblioteczne wdowy po ich talencie

układały truchła książek na katafalkach półek

i paliły świece przed portretem udostojnionym czarnym kirem

choć opłakiwano kogoś

kto został skazany na wieczną młodość

 

Wcześnie umarli poeci są ulubieńcami krytyków

którzy nic złego nie mogą powiedzieć o ich skromnym

ale dobrze zapowiadającym się dorobku

co najwyżej odgrzebią jakiś skandalik

nieślubne dziecko

albo wstydliwą skłonność

z wyłączeniem pijaństwa, prochów i marychy

 

Poeci którzy traktują życie jak pastę do zębów

i z pustej już prawie tuby wciąż wyciskają

jakieś resztki

owszem bywają sławni i wielcy

ale przysparzają po śmierci najwięcej kłopotów

wydawcom

księgarzom

krytykom

nauczycielom

uczniom i studentom

bibliotekarzom

i czytelnikom

a nawet kardynałom i ministrom kultury

 

Trzeba odkurzać dziesiątki pozycji

zwoływać konferencje

a także toczyć spór o miejsce w literaturze i na cmentarzu

tysiącstronicowe bibliografie

pochłaniają wiele lat życia i pracy ambitnych badaczy

których czasem byłe żony poetów

podają do sądu walcząc o pieniądze i dobre imię

 

Martwię się co będzie z tobą mój ulubiony poeto

wciąż nawiedzają cię kobiety

pijesz wódkę i latasz samolotami

do których nie mogą wejść o własnych siłach twoi rówieśnicy

nie chodzisz do lekarzy

nawet okulary kupujesz w sklepie

a przecież miałeś szansę umrzeć młodo

w aurze któregoś z licznych wtedy skandali

ale ty zniweczyłeś okazję by zostać

nadwiślańskim Rimbaudem

boś nie dal się upić w stosownej porze Wielkiemu Mistrzowi

zadrwiłeś z nieuleczalnej choroby

wyrwałeś się śmierci spod łopaty

 

Z tomiku „Anielenie płci”

 

 

                                       *    *     *     *    *   *    *

 

Amen . Bóg jest przy  Panu , szanowny Panie Ryszardzie .  

 

                                    D .  O  . M  .

                              

 A co z Panią , Pani Mario ?  Tak niewiarygodnie doświadczona...  

   

A. K.

 

adam kadmon
O mnie adam kadmon

Jestem istotą czującą , która swoje przeżyła.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura