Wprawdzie od nagłej śmierci mojego męża minęło już kilka tygodni, jednak nadal nie mogę się z nią pogodzić i myślę, że to tylko jego kolejna, tym razem dłuższa, wyprawa do Warszawy. Oczywiście wiem, że to naiwne tłumaczenie, ale trochę pomaga w utrzymaniu mocno zachwianej równowagi psychicznej… Ucieszyłam się także, kiedy zaproponowano mi wybranie kilku wierszy Ryszarda do Witryny Poetów, bo jest to dla mnie możliwość pokazania, że poprzez swoją twórczość nadal jest z nami.
Wybrałam utwory z tomików „I ciągle jeszcze idę” (2005) oraz „Anielenie płci” (2011) wydanych przez Wydawnictwo Adam Marszałek. Nie jestem krytykiem literackim i nie będę się zajmowała analizą przedstawionych wierszy. Przy doborze utworów kierowałam się słowami ze znanej pieśni męża:Pozwól mi, Panie, zostać sobą, żebym nie musiał kogoś grać…
Myślę, że zarówno list do zmęczonej ojczyzny, „O zmarłych należy mówić tylko dobrze”, „To nie jest sprawa metrykalna” jak i inne wiersze potwierdzają, że pozostawał w nich sobą – człowiekiem o lewicowych poglądach, który prosi Boga, żeby „miał go na oku”, bo wtedy bywa zdolny, mądry i dobry. Człowiekiem z bagażem doświadczeń, który doskonale wie, że śmierć jest nieunikniona, „umrzeć nie będzie trudno” i w związku z tym – przekazuje nam kilka rad i wskazówek. Część z nich – niby prostych, ale przecież bardzo istotnych – zawarł w „Liście do wnuczki”.
Nie daj sobie wmówić, że zabierasz się za dzieło,
które cię przerasta
i nie zrażaj się pierwszą nieudaną próbą –napisał między innymi.
I jeszcze:
Nie trać wiary, że dojdziesz do celu –
uparci napisali historię.
Maria Ulicka
______________________________________________________________
Ryszard Ulicki
DO
Przepraszam, że piszę do Ciebie teraz,
Kiedy jesteś taka zajęta i taka zmęczona
Tym wszystkim, co się dzieje.
Wiem, że nie masz ani chwili dla siebie,
Ale teraz, kiedy masz nową rodzinę,
Przydałby się jakiś drobny lifting,
Fryzjer, kosmetyczka, solarium…
Przecież to żaden luksus!
Nie mówię już o tym, żebyś poszła kupić sobie
Strojniejszą suknię,
Albo jakiś drobiazg u jubilera.
Piszę, bo chcę zdążyć
I powiedzieć w jesieni życia,
To, co zawsze Ci chciałem powiedzieć,
Co czasem mówiłem,
Ale za cicho, albo do siebie samego…
Chcę, żebyś wiedziała, że zawsze Cię kochałem
I będę kochał do końca życia,
Nie bacząc na to, co o mnie myślisz
I jak mnie potraktujesz.
Przepraszam, że Ci zająłem chwilę bezcennego czasu,
Zwłaszcza, że nie jestem jedynym,
Który zawraca Ci głowę.
Bądź zdrowa!
Niech Ci się wiedzie jak najlepiej!
Ryszard
PS. Jest mi wszystko jedno,
czy jesteś Pierwsza, Druga, Trzecia czy Czwarta!
Dla mnie jesteś Jedyna!
Ryszard Ulicki
Spasiony kocur rewolucji
Śpi zwinięty w kłębek
Więc myszy harcują
I ćwiczą globalizm
Moi byli towarzysze
Wczorajsi wielbiciele Che
Chowają głowy
W czerwony beret prywatności
Sączą Jasia Wędrowniczka
Po którym śnią
Swoje niebotyczne zarobki
Ich żony spacyfikowały
Młodzieńczy bunt piersi
Jarzmem wytwornych staników
I z tego powodu najpewniej
Coraz rzadziej
Goszczą na twarzach
Uśmiech Giocondy
Ich nagość ciągle jeszcze ponętna
Mimo pierwszej a nawet drugiej ciąży
Przegrywa ze zmęczeniem
Byłych wojowników
O godność ludu
Którym poświęciły
Swoje najlepsze lata
I setki bezsennych nocy
Któregoś dnia
Zdradzą ich
Ale tylko po to
By nic nie zmienić
Latem wszyscy wyjadą na Mazury
Albo do Chorwacji
I zaśpiewają przy ognisku
Bój to był nasz ostatni
Potem zapłacze wódka
W każdym z innego powodu
Z tomiku „I ciągle jeszcze idę”
Ryszard Ulicki
Zawsze idź prostą drogą
List do wnuczki
Zawsze idź prostą drogą.
Wystarczy, że życie jest skrótem,
po którym idziemy ku większej całości.
Nie trać wiary, że dojdziesz do celu –
uparci napisali historię.
Bądź sprawiedliwa i wierna sobie.
Być może życie kilka razy mile cię zaskoczy.
Gdy biją Żydów - bądź Żydówką!
Gdy Cyganów – Cyganką!
Bądź drzewem, gdy łamią drzewa.
Bądź śpiewem, gdy zakazują wolnym śpiewać.
Naucz się wielu rzeczy, a jednej najlepiej.
Miej azyl w samej sobie i nigdy nikogo tam nie wpuść.
Nie musisz mówić wszystkim, że kochasz.
On będzie wiedział.
Nie staraj się umrzeć ze szczególnie ważnego powodu.
Jest tylko jeden i on się objawia bez naszej woli.
Nie bój się późnej dojrzałości
i całe życie szukaj skarbu.
Niewykluczone, że znajdziesz.
Podnoś z ziemi drobne pieniądze i chuchaj na nie trzy razy.
Niewiele ci od tego przybędzie, ale i nie ubędzie.
Liczy się każdy grosz.
O tym, że jesteś szczęśliwa mów tylko tym,
którym należy o tym powiedzieć.
Nie przeraź się, gdy spadną liście z drzewa przyjaźni.
Najważniejsze jest samo drzewo.
Pamiętaj, że w małych rzeczach bywa ukryta wielkość.
Trzeba się tylko pochylić i wytężyć wzrok..
Musisz koniecznie mieć powiększające szkło,
Ale nie wszystko przez nie oglądaj.
Są kształty i miary, których nie da się zmienić.
Jeżeli możesz - pomóż słabemu.
Jeżeli nie możesz – nie obiecuj.
Nie daj sobie wmówić, że zabierasz się za dzieło,
które cię przerasta i nie zrażaj się pierwszą nieudaną próbą.
Bądź człowiekiem.
Nie pytaj nikogo, co to znaczy.
Każdy ci odpowie inaczej.
Po prostu – bądź człowiekiem.
Z tomiku „I ciągle jeszcze idę”
Ryszard Ulicki
To nie jest sprawa metrykalna.
To przede wszystkim
Wypadający z ręki przedmiot,
Zapomniany adres i przepis na proszkowe ciasto.
Ginący klucz od mieszkania,
Pomylenie dat, nazwisk i ulic.
To luka w wyuczonym na pamięć wierszu,
Uparte powtarzanie muzycznego motywu,
Nagłe odkrycie dawno zgubionych przedmiotów,
Zapisków i drobnych kwot na „czarną godzinę”.
To mimowolne rozlewanie, rozsypywanie, rozrzucanie…
Nieposłuszeństwo szklanek, sztućców
I małpia złośliwość większości martwych przedmiotów
Mylenie miar i dystansów.
To zaskoczona uprzejmość wobec
Coraz bardziej obcych znajomych.
Wiedza, co znaczy „mieć w uszach szum…strumieni śpiew…”
Coraz większa niemoc wobec Pinów, Vatów, Citów, Nipów.
Lęk przed zgubieniem odcinka emerytury,
Ostatniego dowodu tożsamości
I prawa do zgonu na koszt ZUS-u.
A więc starość to nie jest sprawa metrykalna!
Nie! Nie!
Jeszcze nie jest tak źle!
Z tomiku „I ciągle jeszcze idę”
Ryszard Ulicki
O tak, słyszałem o Tobie
i wiem, że jesteś.
Wielu Cię znało osobiście,
ale to było bardzo dawno temu.
Nie wiem nawet, czy mogę powiedzieć,
że znam Cię z widzenia.
Płócienny całun
to jeszcze nie fotografia.
Nie ma w nim malarskiego natchnienia
gorliwych egzegetów Twojej ikonografii.
W tę pieczęć z potu, krwi, męki,
Bólu i cierpienia
nie wszyscy chcą uwierzyć.
Nie mogę więc powiedzieć,
że Cię kiedykolwiek widziałem.
Wiele razy jednak czułem Twój dotyk.
Ślad Twojej dłoni noszę na czole.
Byłeś świadkiem
wszystkich moich klęsk i zwycięstw.
Podnosiłeś mnie z ziemi,
kiedy upadałem,
pocieszałeś w rozpaczy,
przydawałeś mi skrzydeł,
gdy strącony spadałem
z wysoka.
Bywałem dobry i mądry,
a nawet utalentowany,
kiedy kierowałeś na mnie spojrzenie.
Wiele razy umykałem Twojej uwadze
i wtedy bywało na odwrót.
Błagam Cię – miej mnie na oku.
Z tomiku „I ciągle jeszcze idę”
Newtonie wszechczasu i wszechrzeczy !
Jestem jabłkiem na Twoim drzewie
i wiem, że padnę ofiarą prawa ciążenia.
Znane są wprawdzie przypadki
jego nieskuteczności, ale dotyczą mumii owoców,
które przetrwały wichry jesieni
i zamróz zimowej bielizny.
Wszystko niezmiennie się kręci
wokół jabłka i jabłoni.
Biblijny sad rośnie,
a my jesteśmy owocami na jego konarach.
Od tysięcy lat ogród obrasta metaforami
natchnionych poetów
walczących z egzegetami
o wyłączność opisu.
Nie trzeba być ekspertem od prawa autorskiego,
by wiedzieć,
że copy right masz tylko Ty...
Newtonie wszechczasu i wszechrzeczy !
Ryszard Ulicki
Umrzeć nie będzie trudno – zwłaszcza ciału.
Następuje zużycie materiału.
Najpierw zmęczenie – coraz częstsze.
Kto zginał drut ten wie, że prawo Hucka jest nieubłagalne.
Z duszą może być gorzej, bo zawsze z nią kłopot.
Ta gniotsa nie łamiotsa.
Niby jest, a nie widać.
A więc umrzeć nie będzie trudno.
Skoro już tylu zrobiło i zrobi to przede mną.
Myślę o tym zwłaszcza na pogrzebach,
Których teraz coraz więcej,
Najczęściej w paskudną pogodę,
Z coraz mniejszym udziałem znajomych.
Jako niepoprawny egoista,
Zawsze modlę się za siebie,
Kiedy dobry przewodnik
Namawia do wylosowania z konduktu
Tego, który pierwszy wyzionie duszę.
Nie ukrywam, że znam makabryczne przypadki
Maltretowania duszy przeterminowanej.
Naćpana morfiną i tramalem,
W tlenowym amoku,
Raz wchodzi w dłonie i rwie pościel,
A raz do gardła i charcze słowa obrażające powagę sytuacji.
Nie potrafię się temu dziwić.
Toż to transcendentna esencja nieprzewidywalności.
Istota „być albo nie być”…
Do tego stopnia, że potrafi zawalić
Najlepiej przygotowany seans spirytystyczny,
A czasem zamieni się w aurę nad głową,
Jasną i piękną jak aureola świętego.
Najważniejsze, by nie czepiać się siatki
Pod plastikowym materacem,
Nie warczeć na bezradne pielęgniarki
I nie wpatrywać się w oczy pobożnego kapelana,
Bo jest w nich obraz setek widzianych śmierci,
Który w tej godzinie ostatniej nie jest żadnym pocieszeniem
Ani cieniem nadziei.
Jest mi przykro, że codziennie giną tysiące ludzie,
Którzy nie zdążą pomyśleć,
Czy umrzeć jest trudno,
O oczach kapelana,
A zwłaszcza o szpitalnym łóżku…
Arce nadziei.
Z tomiku „Anielenie płci”
Ryszard Ulicki
O zmarłych należy mówić tylko dobrze,
Ale nie mogę przemilczeć,
Że moi bliscy już nieobecni
Pozostawili mi paskudny spadek
W postaci tysięcy najbardziej fantastycznych hipotez,
Niedopowiedzianych sugestii,
Przemilczanych faktów,
Niesprawdzalnych proroctw
I zwykłych zagadek,
Których rozwiązania mieli w małym paluszku.
Czuję się w obowiązku
Wielu z nich powiadomić,
Że sklepy z wódką są czynne całą dobę,
A większość melin nie zdzierżyła w konkurencji
Z wolnym rynkiem.
Oczywiście, nie wszystko jest tak,
Jak miało być, ale tylko dlatego,
Że, na swoje szczęście, pewien generał
Nie przyjechał na białym koniu,
Gdyż dziś zostałby zlustrowany
Za swój stosunek do powstania,
Którego beznadziejność jest perłą w koronie
Naszych heroicznych zrywów.
Nie przychodzi mi łatwo potwierdzić,
Że nie wybuchła III wojna światowa,
Której oczekiwała tak bardzo
Między innymi ciotka Joanna,
Zalecająca całej rodzinie suszenie chleba
Na wszelki wypadek i gromadzenie walizek
Do wywiezienia dóbr poniemieckich
Z prasłowiańskich ziem odzyskanych
Na ponownie odzyskane równie słowiańskie kresy.
Moich nauczycieli z niewielką dla nich przyjemnością
Informuję, że nie skończyłem w więzieniu,
Podobnie jak kilkunastu przerośniętych kolegów
Z mojej matury.
Jednemu z radzieckich dyplomatów,
Z którym piłem wódkę pod suszone ryby
Śpieszę oświadczyć: nie spełniło się
Miłe wtedy dla mojego ucha jego proroctwo,
Z którego wynikało, że za naszego życia nie dojdzie
Do zjednoczenia Niemiec.
Tobie, mój ojcze – niepoprawny marzycielu
Donoszę, że nadal nie rozwiązano problemu perpetuum mobile
Oraz tajemniczej kwadratury koła,
A także – nie wynaleziono panaceum będącego wyciągiem z rośliny,
Której nazwy nigdy nie dosłyszałem,
Gdyż mamrotałeś ją w przejściu między jawą a snem.
Kilku kobietom, które mi wróżyły, że bez nich zginę
Wyznaję, że wprawdzie czasem błądzę,
Ale czerpię z tych omyłek potwierdzenie swojego człowieczeństwa,
Gdyż, jak twierdzą mędrcy, błądzić jest rzeczą ludzką.
Panu Sienkiewiczowi melduję ochoczo,
Że nadal żyją w wielu sercach jego krzepiące ideały przedmurza,
Chociaż jedziemy na ruskiej ropie,
Sicz widać za wschodnią granicą
I gotowiśmy nieść za nią misyjny kaganek.
Geopolityka, panie Henryku, geopolityką,
A prawda i sprawiedliwość
Musi być po naszej stronie i nadal jest.
Jak zajdzie potrzeba, to się wysadzimy!
Takiemu Bismarckowi, dajmy na to, walę prosto w oczy,
Że polonizujemy Europę, a nawet wiarę jej przywracamy
Na obszarze krajów protestancko-luterańskich.
Nocnym gawędziarzom z przykrością komunikuję,
Że diabli raczej wezmą ich projekty w związku z globalnym ociepleniem,
Zaskakującymi zjawiskami demograficznymi
I niespotykanymi w przeszłości przemieszczeniami ras, narodów
I, co najgorsze, pewnych idei.
Na koniec – moją kuzynkę, która bała się jeździć pospiesznym pociągiem
Zawiadamiam, że obecnie pociągi,
Jeżdżą zdecydowanie szybciej niż kiedykolwiek.
Aż strach powiedzieć, z jaką szybkością.
Na pocieszenie dodam, że nie u nas.
U nas – po staremu.
Na pewnych odcinkach – nawet dużo wolniej,
Bo nareszcie mamy wolność,
A ludziom wolnym nigdzie się nie śpieszy.
No i jeszcze z ostatniej chwili…
Generał Sikorski nie został otruty!
Z tomiku „Anielenie płci”
Ryszard Ulicki
Zostaną po nas listy niewysłane,
Długi wdzięczności niespłacone,
Historie niedopowiedziane,
Wielkie marzenia niespełnione.
Szuflady pełne okruszynek
Kosmosu, którym było życie.
Te, które bez nas nic nie znaczą,
Choć nam służyły znakomicie.
Magiczna łuska w portmonetce,
Wciąż ważny bilet tramwajowy,
(Mieliśmy jechać aż do pętli,
A dalej pieszo, bo tak zdrowo).
Grosik na szczęście – już nie nasze,
Dokument z minionego wieku,
A w nim dwie daty, stary adres…
Czyli ćwierć prawdy o człowieku.
Zostanie to, co zdatne jeszcze,
A co zbyteczne, samo sczeźnie.
Sporo się tego uzbierało
I tego po nas nikt nie weźmie.
Nikt bez nas tego nie rozczyta,
Sami mieliśmy z tym kłopoty,
Pamięci brakło coraz bardziej
I prawdę mówiąc – też ochoty.
Zostaną te skarbczyki liche,
Guma do żucia pod stolikiem.
(Nie bardzo piękna to pamiątka,
Bo przegrywało się z nawykiem).
Pewnie coś o nas ktoś spamięta,
Lecz zblednie to jak druk w gazecie…
Jeszcze potrwamy w incydentach
Lub trochę dłużej w Internecie.
Drzewko, któremu żyć daliśmy,
Sadząc je w sadzie koło domu
Pierwej urośnie – potem uschnie,
Niż słowo o nas powie komu.
Więc na nas samych też się zemści
Odwieczna zgoda na zmarnienie,
Która od życia wyżej stawia,
Grobowce po nas i kamienie.
Z tomiku „Anielenie płci”
Ryszard Ulicki
Poeta powinien wiedzieć kiedy umrzeć
ci którzy czuli bluesa
umierali młodo i od razy rosły ich notowania
biblioteczne wdowy po ich talencie
układały truchła książek na katafalkach półek
i paliły świece przed portretem udostojnionym czarnym kirem
choć opłakiwano kogoś
kto został skazany na wieczną młodość
Wcześnie umarli poeci są ulubieńcami krytyków
którzy nic złego nie mogą powiedzieć o ich skromnym
ale dobrze zapowiadającym się dorobku
co najwyżej odgrzebią jakiś skandalik
nieślubne dziecko
albo wstydliwą skłonność
z wyłączeniem pijaństwa, prochów i marychy
Poeci którzy traktują życie jak pastę do zębów
i z pustej już prawie tuby wciąż wyciskają
jakieś resztki
owszem bywają sławni i wielcy
ale przysparzają po śmierci najwięcej kłopotów
wydawcom
księgarzom
krytykom
nauczycielom
uczniom i studentom
bibliotekarzom
i czytelnikom
a nawet kardynałom i ministrom kultury
Trzeba odkurzać dziesiątki pozycji
zwoływać konferencje
a także toczyć spór o miejsce w literaturze i na cmentarzu
tysiącstronicowe bibliografie
pochłaniają wiele lat życia i pracy ambitnych badaczy
których czasem byłe żony poetów
podają do sądu walcząc o pieniądze i dobre imię
Martwię się co będzie z tobą mój ulubiony poeto
wciąż nawiedzają cię kobiety
pijesz wódkę i latasz samolotami
do których nie mogą wejść o własnych siłach twoi rówieśnicy
nie chodzisz do lekarzy
nawet okulary kupujesz w sklepie
a przecież miałeś szansę umrzeć młodo
w aurze któregoś z licznych wtedy skandali
ale ty zniweczyłeś okazję by zostać
nadwiślańskim Rimbaudem
boś nie dal się upić w stosownej porze Wielkiemu Mistrzowi
zadrwiłeś z nieuleczalnej choroby
wyrwałeś się śmierci spod łopaty
Z tomiku „Anielenie płci”
* * * * * * *
Amen . Bóg jest przy Panu , szanowny Panie Ryszardzie .
D . O . M .
A co z Panią , Pani Mario ? Tak niewiarygodnie doświadczona...
A. K.