.... idzie gra na murawie - Polski ( to taki kraj na zadupiu świata) z Ukrainą - to na razie owaki kraj, gdzie cytryna nie dojrzewa , o to, kto mianowicie lepszy.
Uwaga moja marginesowa opowiada o tym , że do mojego miejscowego zakładu przem.-drzew. , otóż do niego przyjęto ekipę ukraińską z rejonu Donbasu , do roboty godnej fachowców , co to potrafią prawie wszystko.
Liderem był taki mały , smagły czerniawy o świdrujących oczkach , którego od pewnego czasu bały się moje okoliczne niewiasty, ze szczególnym uwzględnieniem jednej , co u mnie pracuje na odpowiednim stanowisku .
Mały, czerniawy , o świdrującym spojrzeniu , polubił bowiem zgrabne tyłki pań moich pobliskich , a że był on sobie wdowiec , bo go niedawno odumarła sercowo żona w trakcie toczonej wojny , a syn padł w walkach tamecznej rozpierduchy , to on, Ukrainiec , nic sobie nie robił z naszych standardów obyczajowych i z tego też , że postępował nagannie, wręcz kryminogennie.
Nim gościa relegowano za zachowanie niegodne w kraju nad Parsętą , on przyszedł i oświadczył , że dziś powraca w rejon Donbasu , by coś zrobić z bratem któremu wojennie ktoś odebrał ręce , obie. Najpewniej brat bratu. Zza miedzy.
Rzecz w tym , że z tą wiedzą , jakoś niewyraźnie się czuję , oglądając mecz Polski z Ukrainą.
Poroszenko , ej Poroszenko : a wy tam jeszcze macie czym z czego strzelać ? Ot, tak pytam , rozsiadłego bezpiecznie na trybunie....
Komentarze