Witajcie Admiratorzy poezji.
Ta odsłona jest nieco wyjątkowa. Popatrzcie , dlaczego. Owszem ,nie grozi nam popadnięcie w autopromocję i samozachwyt. Z najlepszymi życzeniami na przednówku. Jak Wam się podoba to , co nam nastało już dni 100 temu , z niezłym naddatkiem ?
* * * * * * * *
LUDMIŁA JANUSEWICZ
Oddalenie i bliskość
___________________
Oddaliłeś się ode mnie
choć mam cię na wyciągnięcie
wzroku i myśli przez szyby
nieogrzane naszych
imion
Słowa dusisz w sobie
i myślisz że nie można
inaczej
A ja daję im wolność
niech ulatują z klatki
gardła
roznosząc bezgłośny pył
naszego trwania
Zdarzenia peryferyjne
____________________
Stracił nadzieję, nie chciało mu się żyć, nic go nie cieszyło, ani ładna
pogoda, ani udana praca, lubił tę pracę, była ciekawa, przynajmniej
dla niego
.
Żona co jakiś czas powtarzała: mógłbyś poszukać lepszej pracy.
Co to znaczy lepszej? Wtedy czuł się rozgoryczony, jego starania
obracały się wniwecz po takiej wypowiedzi, właściwie po co się starać,
i tak usłyszy za jakiś czas "mógłbyś poszukać lepszej pracy".
Nie był głupi, nie był leniwy, miał złote ręce, był lubiany.
Żona kochała go i być może nie zdawała sobie sprawy, że powinna
owo fatalne zdanie inaczej ująć. Sam nie wiedział jak, ale wiedział,
że nie kierowała nią chęć dokuczenia.
Wiedział, że trzeba kupić dzieciom buty, że będą święta i że jeszcze
coś i jeszcze coś. Wszystko to wiedział, ale co z tego, że wiedział?
Czy to, co człowiek wie, to jest jakaś informacja? Otóż nie. I to było
wskazówką, którą postanowił wykorzystać
.
Jeśli „nic” nie było informacją, to zadał sobie pytanie, skąd ją zdobyć.
Od wróżki? Czy byłaby to informacja? Wierzył w naukę, wróżka
odpadała.
Przypomniał sobie, że jadąc do pracy mija sklep sprzedający
zdarzenia rzadkie i peryferyjne.
Słyszał, że istnieją dobra rzadkie, to znaczy takie, które są przez
wszystkich pożądane, ale nie każdy może je mieć. Może o to chodzi?
Postanowił się dowiedzieć.
Odwiedził sklep, właściciel wyjaśnił mu zasady jego działania i spytał
go czy wie, co to jest średnia.
Oczywiście że wiedział, co to jest.
- Widzi pan, wszystkie zdarzenia można opisać krzywą, która
wygląda w przybliżeniu jak kapelusz – wyjaśnił właściciel.
On znał nawet nazwę tej krzywej, tylko co z tego?
- Krzywą tę dzieli na pół właśnie średnia - kontynuował właściciel -
wygląda to tak, jakby w środek kapelusza wstawiono prostą
prostopadłą do osi. Otóż im dalej od średniej, czyli od tej prostej,
tym mniej prawdopodobne zdarzenie. Z lewej są zdarzenia
nieszczęśliwe, z prawej szczęśliwe. Wie pan, w żartach mówię, że
handluję prowincją albo peryferiami życia, system działa znakomicie,
jest tylko jeden szkopuł.
- To w czym rzecz? W cenie? - zapytał.
- Cena jest wysoka, nawet zaporowa.
Nie szkodzi, wezmę kredyt, pomyślał.
- Nie wolno nikomu powiedzieć co pan kupił, nigdy i pod żadnym
pozorem, pod groźbą wymazania zdarzenia. I jeszcze jedno, sklep nie
ma licencji czasowej, oznacza to, że zjawisko sprzedane zaistnieje,
tylko nie wiadomo kiedy.
Może to i lepiej, pomyślał, wziął kredyt i kupił zdarzenie peryferyjne,
zapłacił słono, ale opłaciło się.
Wrócił do domu, zaciął usta i spokojnie jadł zupę, i żadne „mógłbyś
poszukać lepszej pracy” nie ruszało go, a nawet bawiło, jego,
przyszłego milionera!
Antyczny prawie dramat
____________________
Zza gęstej firany słów
tych na granicy nerwu
gdy na gwałt słów
opada pajęczyna
ciszy
Antyczny dramat
prawie
bez wyjścia
Anioł Stróż
____________
mój anioł stróż
nie ma skrzydeł
chodzi w spodniach
i skórzanej kurtce
lubi patrzeć na morze
i brzdąkać na gitarze
z boskości ma jedynie
błękit oczu w którym
tonę
Stwarzanie świata
_________________
Nawet gdy ciebie nie ma
i tak jesteś przy mnie
Świat tworzę na nowo
naszymi słowami
nanizując je jak korale
na nitkę
ADAM KADMON
ZANIM
Nim spopieleje Ziemia zanim ostatnia
arka porzuci ten błękitny glob raczmy
zadbać
by wraz z nim nie przepadła o nas
genetyczna pamięć
Gdy już szans żadnych tutaj na
progeniturę nie będzie Jak najdalej od
Słońca wypełnijmy przekaz pokoleń
człowieka żyznym zasiewem naszego
gniewu pokory blamażu dumy bólu
ambicji wzlotów aż do pogardzenia
klęsk nim nasze serca zmysły poru
szenia raz na zawsze oddamy
skalnym przetrwalnikom termitów
na amen na pustę na STOP
ZGUBA
zguby nie odnaleziono
z kretesem w cholerę przepadła
już nie ujawni swoich najdalszych
nierozpoznanych nie spisanych lotów
chociaż tak myślę przeznaczeniu nie umknie
przecież nie jest tylko banalnym przedmiotem
egoizmu pożądania jest wynikiem podstępnego
spisku w którym sprzsięgły sojusz
ulotne wrażenia z mythodeą* pamięci tak
intymnej że bardziej nie można że
bardziej się nie da
w scenach przypadkowo uporządkowanych
wydarzeń brakuje solidnej pewności
przyczyn i skutków
co pozostanie dla pointy jeśli nie moralny
chichot
śzyderczy śmiech zramolałej
obłudnej etyki
* Mythodea - hybryda słów MIT i ODYSEA
INTENCJA
Chcesz
powiedzieć
kocham
powiedz
Lecz uważaj
czasem takie słowa
nie trafiają w niebyt bo
zbyt dotkliwie sprawią się
w personalnym rzeczy porządku
Nie świeć niedobrym
przykładem
Idź i kochaj godnie
głębiej niż
padają wibrata miłości
jedno za drugim
w najcichszym
z westchnień do Niebios
W ringu
Wiktorowi Smolowi , także Poecie
Temperament patyny
kontra temperament
pleśni
Niech drąc koty z sobą
pociesznie zewrą się
w trosce doczesnej
o przyszłość HISTORII
godnej obelisku
na podparcie wciąż jeszcze
naszego firmamentu
Dziś na deser - H O R A CY
( Quintus Horatius Flaccus. 8.12. 65 p.n.e. - 27.11. 8 p.n.e. )
Horacy- Żyłem niedawno do miłości zdatny
Żyłem niedawno do miłości zdatny
I wojowałem wcale nie bez sławy.
Dziś broń ma oraz wysłużona lira
Ozdobi ścianę
Kaplicy, w której mieszka morska Wenus.
Tu, tu przynieście płonące pochodnie,
Łuki i łomy, co niegdyś zamkniętym
Bramom groziły.
Boska, co władasz nad szczęśliwym Cyprem
I w skwarnym Memfis, gdzie nie znają śniegu,
Niebiańskim batem wymierz karę Chloe,
Co odmówiła.
Przełożył Jerzy Ciechanowicz
Horacy
Surowa matka Kupidynów
I syn Semeli rozkazują,
Oraz Swawola rozpasana,
Bym o miłości dawnej myślał.
Glykery blask mnie ogniem pali
Ponad marmury z Paros bielszej,
Pali mnie wdzięczna jej swoboda
I twarz, co nazbyt wzrok przyciąga.
Wenus mnie zewsząd atakuje,
Cypr porzuciwszy, i zabrania
Opiewać wierszem groźnych Scytów
Lub Partów zwinnych w konnej jeździe.
Tu nieście, chłopcy, darni świeżej,
Tutaj gałązki i kadzidła
I czarę wina dwuletniego.
Ofiarę złożę — przyjdzie chętniej.
Przełożył Jerzy Ciechanowicz
Póki byłem tobie miły
I nikt twojej szyi białej
Prócz mnie nie mógł obejmować,
Perski król był mniej szczęśliwy.
Póki nie kochałeś innej
I przed Chloe była Lydia,
Której imię powtarzałeś,
Czułam się jak rzymska Ilia.
Dziś mną Chloe z Tracji włada,
Co z kitarą śpiewa wdzięcznie.
Za nią umrzeć byłbym gotów,
Gdyby los miał ją oszczędzić.
Me uczucie odwzajemnia
Syn Ornyta z Turiów, Kalajs,
Za którego dwakroć umrę,
Gdyby los miał go oszczędzić.
A jeżeli dawna miłość
Wróci złączyć nas na nowo?
Gdy odtrącę płową Chloe,
Drzwi przed Lydią znów otworzę?
Choć od gwiazdy on piękniejszy,
Z ciebie zaś lekkoduch zmienny
Bardziej niż Adriatyk gniewny,
Z tobą żyć chcę, umrzeć z tobą.
Przełożył Jerzy Ciechanowicz
-
-
-
-
- Quis multa gracilis te, puer in rosa etc.
- Quis multa gracilis te, puer in rosa etc.
-
-
-
Cóż to za chłopiec, różą woniejący,
Pieści się z tobą w chłodnym cieniu groty
I tchnienie traci w pieszczocie gorącej,
A ty swe złote rozpuszczasz uploty
Na białe giezło? Hej-że — nieszczęśliwy!
Ileż on razy łzami się zaleje
Na zdradę twoją, gdy nagle burzliwy
Wicher się w ciemnych głębiach rozszaleje...
Kto dziś, w twe cudne z wiarą patrząc oczy,
Zawsze cię wierną ujrzeć się spodziewa,
Nie wie, co cisza na morskiej roztoczy,
Kiedy śpią żagle i wiatr nie powiewa.
Ja wiem!... jam dawno w zmokłe szaty moje
Przybrał ofiarnej świątyni podwoje —
I dziś dlatego innym klęski wróżę,
Żem zaznał ciszy i przecierpiał burze.
„Świat“, r. 1908, nr. 11.
przełożył Henryk Sienkiewicz
Komentarze