adam kadmon adam kadmon
296
BLOG

Refleksja i pamięć. I na odwrót.

adam kadmon adam kadmon Rozmaitości Obserwuj notkę 24

Podejrzewam , że staję się dziwowiskiem natury. Egzemplarzem działającym wbrew jej prawom.

                 Bo jak inaczej wytłumaczyć fakt rozwoju we mnie  długodystansowej                                 ( długotrwałej ) pamięci? W dodatku nie ma to nic wspólnego z konfabulacjami ,  a  najbardzej znielubianym przeze mnie zwrotem  jest : "  za moich czasów" .  Nie znoszę tego !   Może powinienem za wszystko  obwinić moją skłonność do poezji ?  Być może, chociaż jest to do końca nierozpoznane. Wciąż koncentruję się na doznaniach - tych wewnętrznych bardziej ,wobec tamtych zewnętrznych zachowując pewien dystans. Jakiś czas temu wkroczyłem w   siódmy krzyżyk biografii , w którym prawie wszystko nabiera już przyspieszenia.

                 Może ma rację recenzentka , "obwiniając" mnie o łączenie publicystyki z poezją ?

A  przecież poezja jest jak szklany dzwonek : rozbrzmiewa na tyle donośnie, na ile pozwala  jej struktura materii.

Jasna rzecz , bardzo słabo pamiętam wydarzenia sprzed dwóch-trzech dni. Z wyjątkiem jednego : rozpocząłem już kolejny , trzeci tomik.

Będzie nosił tytuł - MANNERHEIM . STONOWANA  FURIA.   Inaczej chyba się nie da.

Zimno. Jesień jest dobrą porą dla poetów.

Tempus fugit !  

 

                                                                          *  *  *  *  *  *  *  *

 

 Tempus est aperire tertium vestiarium . 

 ( Czas otworzyć trzecią szafę. -  łac. )

 

 

 

 

                                             KILKA BANALNYCH  DYGRESJI

 

 

 Pozwól  Bogu kochać ciebie

pozwól ludziom kochać ciebie

pozwól twojej kobiecie kochać 

                                             cię  

twoim dzieciom pozwól kochać

                                           ojca

twój pies ma  to  u nasady

                                        ogona

kocha cię bez pozwolenia

jesteś jego bogiem nawet

                                   cierpiąc

Kochaj a będziesz kochanym

uwierz

 

 

 

 

 

 

                                        SYZYFOWA

 

 

Co wieczór kładziesz się zmęczona

W sen wpadasz jak kamień w wodę

Nie chcesz czuć muśnięć tamtego mężczyzny

Oby nie  było koszmarów w następnym antrakcie

Rankiem wstajesz zmęczona

Skowronia liturgia mieszkania które dawno

przestało być domem

wspólnotą twoich  marzeń i jego ambicji

Biegiem do czegoś co od zawsze na wyrost

nazwane pracą

Już nawet nie czujesz twojego sprzeciwu

wobec kieratu rutyny

zależności

układów

nic

nie mówiących  komunałów dokoła

składając się cała z banalnego uśmiechu

prawie szczęśliwa pomykasz w imadło

drugiego etatu w mieszkaniu na trzynastym

piętrze

Wieczorem opadasz w niedokładną pościel

Nie  zawsze zdążasz

pomodlić o cokolwiek

Za dobą doba ktoś  świadczy ci wielką

przysługę pozwalając żyć

 

 

                                            ( z drugiej części trzeciego tomu )

 

 

 

 

 

 

 

 

adam kadmon
O mnie adam kadmon

Jestem istotą czującą , która swoje przeżyła.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości