( odtworzone regalia - foto K. Fałowski }
( odtworzone regalia - foto K. Fałowski }
adam kadmon adam kadmon
243
BLOG

Jak zostać współczesnym Monarchistą ?

adam kadmon adam kadmon Kultura Obserwuj notkę 4

  Od razu powiem – to nie jest przepis, ani instrukcja. To jest opowieść o tym , jak przypadek odgrywa wobec człowieka  rolę inspirującą.

17-tego września  roku 2012 , siedziałem sobie wczesnym przedpołudniem na tarasie restauracji „Panorama” w Nowym Sączu, rozkoszując się ciepłem ; gdy wyjeżdżałem dzień wcześniej ode mnie, z Pomorza Środkowego, było potwornie zimno, dżdżysto , a  tam – na Sądecczyżnie – lato, że hej ! U podnóża tarasu płynął Dunajec, obmywając wartkim nurtem śliczne okoliczności przyrody – i cóż, że prawie w centrum starego, niegdyś bajecznie bogatego grodu. Czekałem na zarządzoną   na ten dzień  , statutową konferencję  Konfederacji Spiskiej – Polskiego Ruchu Monarchistycznego.

                                           Przybieżała wycieczka z autokaru i cisza,            w tamtej chwili, została  zakłócona.     Jakaś miła para w wieku postbalzakowskim, zasiadła tuż obok , dorosłe dzieciska z nimi wraz. Niebawem pojawił się kelner  ; dama głosem donośnym zwracała na siebie uwagę.  W pewnym momencie, przerywając grymaszenie nad menu, zapytała obsługującego, młodego człowieka:

  - Proszę pana, a cóż to za rzeka płynie na dole ? -

Chłopak z kamienną twarzą , odpowiedział głośno :

                 - To Dunaj, łaskawa pani. –                                                                               Na to dama, zwracając się do małżonka,  z triumfalną miną :                     –  No i kto miał rację, stary durniu ?! –                                                             Ale ja nie o tym. Wolałbym opowiedzieć o czerwcu 2006 

roku , kiedy zdarzyło  mi się  przeczytać przedruk z  GAZETY KRAKOWSKIEJ, pomieszczony w tygodniku Angora ; był zdumiewający w treści. Opisano tam, jak grupa pasjonatów z Nowego Sącza i Krakowa, własnym sumptem i staraniem , drogą pracochłonnych studiów   historycznych, odtworzyła polskie regalia koronne. W tym tzw. Bolesławową  koronę.

                        W pierwszej chwili pomyślałem : to  jest czyste wariactwo ! To nie zdarza się w wyrachowanej , cynicznej epoce ! Nie miałem racji : to był fakt,  broń Boże, wcale nie medialny.  Dawno, dawno temu , polskie regalia koronne ukradli Prusacy, gdy  zawitali do Krakowa ,      ( 15.06. 1794 r.) w czas rozbiorów i klęski projektu nowoczesnego dobrze pomyślanego państwa. Polskiego. Ówczesny król w Prusiech, powołał-był  nawet specjalną komisję dochodzeniową , iżby wyjaśniła, co się stało, w czym rzecz i na czyje  złodziejskie dobro. Komisja owa, po żmudnych staraniach, wnikliwym śledztwie, ustaliła autorytatywnie, że nikt nic nie wie. Tak jest, mimo pewnych tropów         i podejrzeń – do dziś.

Wracam do meritum opowieści. Klejnoty koronne polskie rzeczywiście odtworzono.  Prywatnym staraniem, pasją, poświęceniem , prywatną kasą, uwzględniając  przy tym także żmudne, ponad dwuletnie, studia przedmiotu.  Repliki musiały być doskonałym odwzorowaniem oryginałów   i stały się nimi.  Były i są eksponowane       w różnych miejscach , w pokornym, cierpliwym oczekiwaniu na zajęcie właściwego, stosownego miejsca –      w Skarbcu Wawelskim.  Są tego warte : na ich wykonanie poświęcono kilogram złota, kilogram srebra, kamienie szlachetne, w tym szmaragdy, szafiry , rubiny, setki pereł i … niewiarygodnie cierpliwą pracę. Regalia są darem pasjonatów dla  Narodu , ukłonem  w stronę majestatu Rz-plitej.

Wtedy, w czerwcu 2006 roku , zadzwoniłem po prostu do redakcji  GAZETY KRAKOWSKIEJ , powołując się na dawną znajomość , ktoś miły z tamtej strony , dał mi namiar na oddział redakcji w Nowym Sączu. Stamtąd już  jak po sznurku, dotarłem do pana Adama Orzechowskiego i pogadaliśmy, jak imiennik z imiennikiem , obaj w podobnym wieku i przywiązaniu do naszej dziwnej, niepojętej historii. To była długa rozmowa, którą  kontynuujemy do dziś , albowiem miasto N. Sącz lubo przecudne , leży jednak daleko. 

Jesienią TAMTEGO roku, na zamku w Starej Lubovni, na słowackim Spiszu , oficjalnie zawiązano KONFEDERACJĘ SPISKĄ – POLSKI RUCH MONARCHISTYCZNY ( stąd nazwa, podkreślam – stowarzyszenia obywatelskiego, nie partii ) , a jej pierwszym marszałkiem został oczywiście  - pan Adam Orzechowski , inicjator     i współtwórca regaliów. Przewodniczy   ruchowi po dziś dzień.

Chociaż mój osobisty racjonalizm polecał zdroworozsądkowy dystans wobec idei odrodzenia Tronu Polski, duch jednak podpowiadał co innego , albowiem rzecz była tak niepowszednia              i niesłychana. Duch zwyciężył  ;  zostałem członkiem Konfederacji, a po latach, także  jego gremium kierowniczego.

Rzec by można, że to już koniec wyznania ,ale  przy okazji jak nie wspomnieć               o ludziach związanych bezpośrednio z odtworzeniem klejnotów koronnych ?  Tego wymaga przyzwoitość relacji. Adam Orzechowski wymienia to zacne grono, godne miana  REGALISTÓW POLSKICH : profesorowie, historycy sztuki  Michał Rożek         z Krakowa,  Jerzy Lileyko z Warszawy ,Karolina i Jan Tołyszowie, Radosław Orzechowski , Paweł Mikulec , Józef Walczyk ,   Stanisław Nowak, były prezydent Nowego Sącza Józef  A. Wiktor i Krzysztof Szmyd. A on sam ? Motorem napędzającym wg. mnie był.

Ilu jest nas Konfederatów obecnie ? Nie wiem, szacunki są zbyt dowolne, a powinna liczyć się ilość złożonych deklaracji. Czym jest Konfederacja Spiska ? Jest przedsięwzięciem obywatelskim, wbrew pozorom, wcale nie elitarnym , budującym wizję politycznej alternatywy dla współczesnej Polski . Wspierającym się o ducha                 i literę  Konstytucji  3-go Maja ( Art. VII ) , matkę narodowego konstytucjonalizmu , do której trzeba i należy powrócić, przy  redagowaniu nowej  ustawy zasadniczej , pomyślanej jako dzieło dla pokoleń, a nigdy – dla doraznego interesu politycznego klik i koterii, będących akurat przy władzy, kasie i wpływach.

Pamiętajmy : Konstytucja Trzeciomajowa powiada wyraznie : suwerenem państwa jest  naród.  KRÓL i rząd stanowią władzę wykonawczą, my zaś, aby zakończyć dzieło odzyskiwania niepodległości , bez upodlania się wobec biurokracji brukselskiej , winniśmy Króla mieć. Bo to jest nie tylko taniej, od utrzymywania kosztochłonnej , polskiej prezydentury , to także kwestia  honoru, majestatu , godności                              i przewidywalności państwa. Przykład cyklu nieszczęść, jakimi były kolejne prezydentury, o czymś tu przecież świadczy i czegoś jest dowodem.

Ps : Dociekliwym proponuję odszukanie pozycji książkowej  - dr Janusz Miniewicz  :  TAJEMNICE POLSKICH KORON. wyd. Goldruk, N. Sącz 2006

adam kadmon
O mnie adam kadmon

Jestem istotą czującą , która swoje przeżyła.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura