Na nieznajomości z Janem Hartmanem najbardziej cierpi bloger Jan Herman ; ciągle ich mylą obu – użytkownicy Salonu24, którym zabrakło talentu, pomysłu na siebie i wielu innych cech, budujących blogerską osobowość.
Profesor Jan Hartman dowiedział się o tym, że jest Żydem , od dyżurnej katechetki , poddającej w wątpliwość jego słowiańskość szczerozłotą. Pobiegł ze zgryzotą do Tatełe , a ten odrzekł mianowicie, że mały Jaś, istotnie jest Żydem jak się patrzy. I już na katechezę chodzić nie musi. Tatko Stanisław był jednak ochrzczony , ocalony z Halocaustu . Rodzinna historia, jest zatem opowieścią o tym , jak przebiegała do-polska emancypacja potomków rodu Izaaka Kramsztyka , nauczyciela Talmudu – także w języku polskim.
J. Hartman ma właśnie swoje pięć minut : związał się z Palikotem i jego Ruchem, tak , jak jednoczy jednego filozofa z drugim – brak osiągnięć i niebanalna ambicja. Rzec można – stał się na tę chwilę, jednoosobowym zapleczem intelektualnym Ruchu kogoś, kto w swojej karierze był wydawcą katolickiego OZONU i gorliwym antyklerykałem w jednej , postępującej po sobie - osobie, czyli rzecznikiem tłumaczenia z palikockiego na nasze. , cokolwiek miałoby to znaczyć. Czy wysiłek ten translatorski idzie w gwizdek ? Nie mnie o tym jak raz kreślić, zadecydują wyborcy. Faktem jest, że Jan Hartman chętnie tłumaczy nawet i te treści, o których jego patron nawet nie pomyślał , co znaczy, że w tłumaczeniach posuwa się nawet dalej od pana Zielińskiego, który KOMU BIJE DZWON Hemingwaya, napisał po polsku od nowa.
Profesor Jan Hartman szefem jest Zakładu Filozofii i Etyki U J : takiego uniwersytetu, który podupadł na tyle, na ile go nie wymieniają w rankingu najwybitniejszych AKADEMII świata i okolicznych gmin. No i co ważniejsze , jedynkowym kandydatem Twojego Ruchu, z pięknego miasta Krakowa, niedaleko Wieliczki. Jest, co istotne, lojalnym pretendentem do miana polityka, w stosunku do dawnych i jeszcze dawniejszych patronów, o których się wspierał i których popierał tak długo , jak szybko się mu to znudziło. Dziś, w tym tygodniu, występuje w charakterze bohatera publikacji w cnotliwych tygodnikach : POLITYCE I NEWSWEEKU. Jako jeden z wielu kandydatów do P E , gdzie wraz z innymi, wyłonionymi , żarliwie gotów jest bronić ( z dala od Polski ) polskiej niepodległości, suwerenności, samostijności , zwartości TERYTORIALNEJ i takich tam, równie gorliwie, co EUROSOCJALIZMU. Przecież nawet jemu i jego Palikotowi chodzi o to ,aby polskie dzieci poszły 1-go września do szkół powszechnych, a nie – Boże uchowaj – wojskowych.
Wspierając, popierając i wynosząc Hartmana do godności europoselskiej pamiętajmy, że w jego karierze pojawiały się symptomy buntu i sprzeciwu, gdy w niedalekiej przeszłości bywał członkiem ruchu konserwatywnego, w szeregach UW , w sztabie prezydenta Komorowskiego – gdy temu kazano kandydować , w SLD, nareszcie na swojej własnej kanapie, o której dziś szkoda gadać.
Ambitny student KUL-u, niczym Palikot, czyli uczelni w pewnych środowiskach nobilitującej , istota wszak ludzka, która z chęcią zarzuca oponentom cynizm, obłudę i kunktatorstwo, jest jak raz właściwym kandydatem na właściwe miejsce. Im dalej od Wieliczki i reszty kraju, tym lepiej.
Chyba, że Jan Herman spotka się z Janem Hartmanem na ubitej ziemi i … będzie raz na zawsze - na skrajnej lewicy spokój i pogoda. Aż do następnych wyborów do PE.